KRÓTKA HISTORIA ZGROMADZENIA NAJŚWIĘTSZYCH SERC JEZUSA I MARYI W POLSCE
Mijają kolejne lata, jednym szybciej, drugim wolniej, ale wszyscy stajemy wobec faktu przemijania. Stawiamy sobie wtedy pytania dotyczące przeszłości, próbujemy ją ocenić i, jeśli jesteśmy roztropni, wyciągamy wnioski na przyszłość. Ten nieuchronny upływ czasu uświadamiamy sobie zazwyczaj przy rocznicach ważnych wydarzeń, które pojawiają się w życiu każdego człowieka. Tak jest też z naszą rodziną zakonną Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza. Oto niedawno przeżywaliśmy sześćdziesiątą rocznicę polskiej gałęzi Zgromadzenia, następnie osiemdziesiątą rocznicę Klasztoru Chrystusa Króla w Polanicy Zdroju, a teraz srebrny jubileusz prawnego ustanowienia Polskiej Prowincji.
Z tej okazji wypada podzielić się wspomnieniem początków i krótkim przebiegiem wydarzeń zapisanych na kartach historii Zgromadzenia i w naszej pamięci. Były to lata wielkich wydarzeń, ale też i smutnych, jak w każdej historii. Nie pragniemy ich ukrywać, choć nieraz ciężko o tym wspominać, ale pamiętając o przeszłości, chcemy się skupić na coraz lepszym działaniu w przyszłości.
Prosimy Boga Najwyższego, który swą niezwykłą miłość objawił przez Serce Jezusa, prosimy za wstawiennictwem Niepokalanego Serca Maryi, tak mocno zjednoczonego z Boskim Sercem Jej Syna, i przez pośrednictwo naszych świętych Patronów, z których pierwszym jest św. Józef Oblubieniec, by nam błogosławił i prowadził, umacniał i obdarzał następcami, którzy jeszcze lepiej niż my zrealizują w następnych latach sercańskie powołanie do większej gorliwości w miłości, której cudowny wzór mamy w Najświętszych Sercach Jezusa i Maryi.
Główna część historii tu przedstawionej jest oparta na pracy magisterskiej o. Tadeusza Hojki SSCC pod tytułem: „Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza w Polsce do 1979 roku”, Wrocław 1985 r. Inne wiadomości pochodzą z biuletynu „Communicantes” i z rozmów ze współbraćmi.
POCZĄTKI
Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi znalazło się w Polsce dzięki osobie Aleksandra (Bolesława) Wartałowicza. Postanowił on jako student wstąpić do Zgromadzenia Najświętszych Serc, do którego należał o. Mateo Crawley-Boevey, autor książki „Jezus Król Miłości”. Po jej przeczytaniu, zachwycony treścią, zapragnął pracować w duchu ojca Mateo. Do ukończenia studiów brakowało mu jednego semestru, ale on już nie czekał. Bez wahania wyjechał w 1926 roku do Braine-le-Comte w Belgii, aby spotkać się z autorem książki, bo był zdecydowany wstąpić do tego samego Zgromadzenia. Z domu generalnego, który znajdował się wówczas w Braine-le-Comte wysłano młodego Aleksandra do nowicjatu w Montgeron pod Paryżem, a potem na studia teologiczne do Châteaudun we Francji. Przybrał imię zakonne Bolesław. Został wyświęcony na kapłana w 1931 roku. Jeszcze w 1929 roku, będąc w Polsce na wakacjach studenckich, zwerbował do małego seminarium we Francji czterech polskich chłopców po szkole podstawowej. Byli to: o. Stanisław Boruta, który został misjonarzem na Tahiti i tam utonął na Pacyfiku w 1941 roku; o. Kazimierz Jozafat Rytel, który został nauczycielem w gimnazjum sercańskim w Limie – stolicy Peru, skąd po 13 latach pracy w 1948 roku wrócił do Polski i po 9 latach pracy zmarł nagle w 1957 roku na serce; o. Tomasz Kulczyński, wyświęcony we Francji w 1938 roku, który później przeszedł do diecezji; czwarty – Zygmunt Bogdanowicz, który jednak zrezygnował i wstąpił do zgromadzenia misyjnego w Afryce.
Już wtedy, jeszcze jako kleryk, Bolesław myślał o tym, by za parę lat wrócić do kraju i założyć polską prowincję Zgromadzenia, Także ówczesny przełożony generalny o. Flawian Prat był przychylny temu przedsięwzięciu, lecz warunkiem było wychowanie kilku polskich sercanów we Francji, którzy mogliby później wrócić do Polski i założyć tam Zgromadzenie. O. Bolesław wykorzystywał każdą okazję, by jak najwięcej Polaków przywieźć do Francji. Kiedy przyjechał do Polski odprawić Mszę św. prymicyjną, zaczął werbować nowych kandydatów do Zgromadzenia i gdy wracał do Francji znów zabrał z sobą kilku kandydatów, a kilku jeszcze później dojechało. Spośród wielu, którzy wstąpili wtedy do Zgromadzenia swój cel osiągnęli: o. Włodzimierz Zimoląg, wyświęcony w 1942 roku, jako pierwszy przybył do Polski w grudniu 1946 roku i był pierwszym przełożonym domu „Christus Rex” w Sokołówce; o. Tadeusz Wartałowicz – młodszy rodzony brat o. Bolesława, wyświęcony wraz z o. Włodzimierzem w 1942 roku, przybył do Polski w październiku 1947 roku, zmarł na serce jako proboszcz parafii w Gorzanowie w 1966 roku; o. Ładysław Dudzikowski, do Francji przyjechał w 1932 roku, zaś do Polski przybył w czerwcu 1947 roku, zmarł w 1983 roku w Dusznikach Zdroju; o. Stanisław Kasprzak, wstąpił w 1944 roku do Zgromadzenia, Potem pracował w Peru, był tam prowincjałem, pełnił obowiązki dyrektora gimnazjum sercańskiego; o. Aleksander Zarzecki, był w prowincji belgijskiej, zmarł na Syberii w 1941 roku; br. Benedykt Stępień, utalentowany kucharz, pracował we Francji i w Belgii przez 27 lat. Wrócił do Polski w 1957 roku i zmarł nagle na serce w 1974 roku w Polanicy Zdroju; br. Józef Jakubiak, pojechał do Francji w 1938 roku i pozostał tam do swej śmierci w 1995 roku; br. Stanisław Stępień, bratanek br. Benedykta, przybył do Francji jako młody chłopiec i po wstąpieniu do Zgromadzenia pozostał w prowincji francuskiej.
Sam o. Bolesław Wartałowicz był misjonarzem dla Polaków z okolic Paryża, gdyż już od 1931 roku mieszkał na stałe w naszym klasztorze w Montgeron pod Paryżem. W sierpniu 1939 roku wybrał się do Polski na wakacje i tam zastała go wojna. Został aresztowany jesienią 1942 roku, a po pięciu miesiącach więzienia i tortur zmarł w Nowym Dworze Mazowieckim 14 lutego 1943 roku. O. Włodzimierz i o. Ładysław po powrocie do Polski pojechali odszukać jego zwłoki. Kopali we wskazanym miejscu, lecz nie mogli ich znaleźć, w końcu głębiej pod innymi zwłokami znaleźli jego okulary, kawałki sutanny i wreszcie jego ciało. Był on pionierem Zgromadzenia Najświętszych Serc w Polsce; chociaż sam osobiście nie założył tego Zgromadzenia w naszym kraju, to jednak tutaj przelał swoją krew, a dzięki jego wysiłkom ci, których on sprowadził do Francji, mogli później wrócić do Polski, aby zaszczepić to Zgromadzenie na naszych ziemiach.
Jesienią 1946 roku o. generał Jan od Serca Jezusa d'Elbée powiadomił trzech ojców Polaków: o. Włodzimierza Zimoląga, o. Tadeusza Wartałowicza i o. Ładysława Dudzikowskiego, że mają się przygotować na wyjazd do Polski, aby tam objąć klasztor byłych ojców niemieckich naszego Zgromadzenia, którzy po wojnie musieli go opuścić. Jako pierwszy przybył do Polski o. Włodzimierz Zimoląg, bo już w grudniu 1946 roku, pozostał tutaj sam do czerwca 1947 roku, kiedy to przyjechał drugi ojciec – Ładysław Dudzikowski. Po nim, w październiku tegoż roku, pojawił się o. Tadeusz Wartałowicz, zaś w rok później, bo w październiku 1948 roku, przybył jeszcze z Peru o. Jozafat Rytel.
Ta czwórka zakonników stanowiła trzon powstającego Zgromadzenia w Polsce. Od nich zależały dalsze losy tworzącej się naszej rodziny zakonnej, która powoli zaczynała się rozwijać i wydawać owoce swej pracy.
DOM ZAKONNY W SOKOŁÓWCE
Przybycie do Polski do Polanicy Zdroju nie było przypadkowe. Po zakończeniu II wojny światowej i po wytyczeniu nowych granic dla Polski, klasztor „Christus Rex”, który znajdował się w Falkenhein na terenie dawnych Niemiec, znalazł się w Polsce, a ojcowie niemieccy ze Zgromadzenia Najświętszych Serc zostali zmuszeni do opuszczenia tego klasztoru i zostali przesiedleni do Niemiec. Nazwa miejscowości Falkenhein została zmieniona na Sokołówkę, a później włączona do Polanicy Zdroju.
Dom „Christus Rex” był fundacją O. Gabriela Scholtena, która datuje się od 1927 roku. Był to dawny zajazd myśliwski z dziesięciohektarową posiadłością, który zaraz po ufundowaniu został zamieniony na szkołę – małe seminarium, mogące przyjąć 120 uczniów. Po świętach wielkanocnych w 1928 roku rozpoczęły się lekcje dla dwudziestu pięciu małych seminarzystów. Jesienią tego roku o. Dominik Schreiner został mianowany przełożonym domu i natychmiast wziął się do dzieła. Wobec narastającej liczby uczniów, dotychczasowe pomieszczenia okazały się zbyt szczupłe i zdecydowano się na powiększenie domu.
Prace rozpoczęto wiosną 1933 roku, natomiast we wrześniu w domu mieszkalnym wybuchł pożar i pozostały tylko okopcone i naruszone mury. Energicznie zabrano się więc do pracy; latem 1934 roku dom był prawie ukończony, a po powiększeniu domu, który teraz stał się większym domem, można było już w jesieni tegoż roku rozpocząć nauczanie. Wówczas to kierownictwo domu powierzono o. Bonawenturze Böckerowi. Wszystkie prace budowlane, tak zewnętrzne jak i wewnętrzne zostały ukończone w 1935 roku dzięki współpracy ojców, braci i uczniów. Liczba studentów wciąż wzrastała; w tym też czasie partia nazistowska zaczęła naciskać na kierownictwo szkoły, aby jej uczniowie zaciągali się do formacji młodzieży hitlerowskiej Hitlerjugend. Ojcowie kategorycznie sprzeciwili się temu i z początkiem 1937 roku postanowiono wysłać uczniów dwóch ostatnich klas na kontynuowanie nauki w gimnazjum biskupim w Dreźnie. Przyczyniło się to do coraz większego nacisku państwowego i nieustannych nalotów inspektorów wizytujących szkołę, co wróżyło szybki jej koniec. Stało się to na Wielkanoc 1940 roku dekretem obowiązkowego zamknięcia Małego Seminarium w Falkenhein.
Klasztor został więc pusty, ale też nie na długo, bo we wrześniu 1940 roku zajęli go esesmani, pozostawiając ojcom tylko kaplicę i zakrystię. Większość umeblowania wzięli do swego użytku, a resztę wywieźli. Wszyscy ojcowie zostali wyrzuceni na bruk i zdołali znaleźć dach nad głową u litościwych sąsiadów, a bracia urządzili sobie cele mieszkalne w przybudówkach gospodarczych. Wspólnota zakonna, która pozostała, szybko zmniejszała się na skutek powoływania ojców i braci do wojska. Pozostali musieli iść zastąpić zmobilizowanych proboszczów i tak w niedługim czasie pozostał tylko jeden ojciec i jeden brat. Klasztor zajmowali deportowani, którzy pozostawali w nim zazwyczaj przez jeden rok. Najpierw byli to Rumuni, potem Jugosłowianie, Słowacy, Alzatczycy, a na koniec Białorusini. Stosunki o. superiora ze strażnikami SS nie były zbyt serdeczne, zaś deportowani, czując jego opozycję do nazizmu, byli dla niego dobrzy. Uczęszczali na odprawiane przezeń nabożeństwa, tak że czasem w niedziele kaplica nie mogła wszystkich pomieścić.
Po klęsce Niemiec wchodzący Rosjanie zabijali, grabili i niszczyli wszystko, co stanęło im na drodze. Skradziono konie i krowy; cokolwiek można było ze sobą unieść, to wszystko zostało przez nich zabrane; wyrwano ołtarz z kaplicy, o. superior musiał nawet otworzyć tabernakulum, by pokazać, że nie ma tam żadnych ukrytych skarbów.
W styczniu 1946 roku o. superior dowiedział się, że wkrótce będzie musiał powrócić do Niemiec, zaczął więc zbierać szaty oraz naczynia liturgiczne i powierzył je polskim urszulankom w Polanicy Zdroju. Już 8 marca 1946 roku przyszedł rozkaz ewakuacji domu i wyjazdu w dniu następnym. Po prawie całonocnym spowiadaniu tutejszych mieszkańców i odprawieniu pożegnalnej Mszy św. o. Bonawentura Böcker „z rozdartym sercem” opuścił dom, pozostawiając owoc wieloletniej pracy pod znakiem zapytania co do przyszłości.
Kiedy więc w czerwcu 1946 roku o. generał Jan od Serca Jezusa d’Elbée wizytował prowincję niemiecką, wtedy o. Bonawentura Böcker przedstawił mu sprawę opuszczonego domu „Christus Rex” w Polanicy Zdroju i prosił o wysłanie tam kilku ojców Polaków z prowincji francuskiej, by ratować pozostawioną placówkę. Ojciec generał natychmiast zaczął działać. Zaraz, 24 czerwca 1946 roku, wysłał pismo do Administratora Apostolskiego Dolnego Śląska we Wrocławiu – ks. dra Karola Milika w sprawie domu „Christus Rex”, będącego własnością Zgromadzenia. We wrześniu otrzymał list podpisany przez kanclerza kurii, ks. Joachima Lichego, który potwierdził, że jest taki dom i prosi o przysłanie co najmniej dwóch kapłanów.
Ojciec Generał nie zwlekał i zaraz polecił o. Włodzimierzowi Zimolągowi, aby, o ile to możliwe, jak najszybciej pojechał do Polski, obiecując, że następni przyjadą w niedługim czasie. Ze względu na trudności paszportowe o. Włodzimierz opóźnił swój wyjazd do końca listopada, tak, że do klasztoru przybył dopiero pod koniec grudnia 1946 roku na Wigilię Bożego Narodzenia. Opiekę nad całą posiadłością zakonną pełnił wówczas z ramienia kurii ks. Marian Józef Barg, proboszcz w Polanicy Zdroju.
Ponieważ archidiecezja w tym okresie odczuwała dotkliwy brak księży, Kuria zwróciła się do o. Włodzimierza z prośbą o pomoc w duszpasterstwie i katechizacji w sąsiednich parafiach. Te zajęcia tak pochłaniały o. Włodzimierza, że na uprzątnięcie zniszczonego domu zostawały mu tylko sobotnie popołudnia. Do pomocy przychodziły starsze dzieci i młodzież. W tygodniu odprawiał Mszę św. u sióstr urszulanek w Polanicy Zdroju, natomiast w niedzielę w trzech okolicznych kościołach. W kaplicy „Christus Rex” możliwe stało się odprawianie Mszy św. dopiero z chwilą przybycia o. Ładysława Dudzikowskiego, który przybył do Sokołówki w czerwcu 1947 roku. Zastał tu młodszego brata o. Włodzimierza – Edwarda Zimoląga, pomagającego przy wszelkich pracach w klasztorze, gdyż już wtedy zamierzał wstąpić do Zgromadzenia.
Ojcowie zamieszkali w mniejszym domu i równocześnie zaproponowali Caritasowi we Wrocławiu wykorzystanie dużego domu, jednak Caritas nie skorzystał z tej oferty. W tej sytuacji, po odzyskaniu łóżek zarekwirowanych przez milicję, ojcowie odstąpili dom na okres wakacyjny kolonii letniej z Raciborza i Proszowic, w zamian za oszklenie zajmowanych pomieszczeń i remont instalacji elektrycznej. W tym też okresie dokonali dalszych napraw w dużym domu i zdecydowali się na opiekę nad sierotami. Tak więc 1 VII 1947 roku przyjęli na wychowanie pierwsze dziecko i zgłosili do Caritasu otwarcie domu dziecka. Dom ten funkcjonował do września 1949 roku. W tym czasie czterdziestu trzem sierotom w wieku od 6 do 16 lat ojcowie zastąpili rodzinę, wspomagani w tym dziele przez miejscowych parafian. Po przybyciu wszystkich czterech pierwszych ojców do Sokołówki, praca przy prowadzeniu domu dziecka i w duszpasterstwie parafialnym stała się o wiele znośniejsza i można było oczekiwać rozwoju Zgromadzenia.
„CHRISTUS REX” CENTRUM ROZWIJAJĄCEGO SIĘ ZGROMADZENIA
Pierwsze kroki na nowej placówce dla polskich ojców Zgromadzenia Najświętszych Serc nie były łatwe. Obowiązków było bardzo dużo, ludzi zaś mało. Mimo to, w pierwszych latach działalności Zgromadzenia w Polsce obserwujemy bardzo żywą jego aktywność wszędzie, gdzie tylko było to możliwe. Do 1959 roku był to polski dom Zgromadzenia podlegający prowincji francuskiej i prowincjałem był dla tego domu superior – o. Włodzimierz Zimoląg, zamianowany przez o. generała Jana od Serca Jezusa d’Elbée. Jednak wobec niemożliwości przybycia do Polski prowincjała francuskiego ani generała w celu uregulowania wielu spraw organizacyjnych, o. Włodzimierz został zamianowany w 1949 roku wikariuszem generalnym z wszystkimi uprawnieniami dla polskiej gałęzi Zgromadzenia.
W tym czasie klasztor obok prowadzonego sierocińca służył również koloniom letnim organizowanym przez księży i siostry zakonne. Ponieważ było już kilku kandydatów, którzy chcieli wstąpić do Zgromadzenia, a na razie nowicjat mógł być ważnie rozpoczęty tylko we Francji, zaś o wyjeździe nie mogło być mowy, o. Włodzimierz Zimoląg poprosił o możliwość otworzenia nowicjatu w Sokołówce. Prośba jego została zrealizowana i w 1949 roku o. generał erygował nowicjat w Polsce. Pierwszy nowicjat liczył trzech nowicjuszy. Byli to: Jerzy (Edward) Zimoląg – brat o. Włodzimierza, Stanisław Paweł Molski oraz Kazimierz (Bolesław) Hołubicki. Pierwszych profesów kleryków wysłano na studia seminaryjne do klasztoru ojców benedyktynów w Tyńcu, a następnie, gdy Tyniec przeniósł swych alumnów do Krakowa, alumni Zgromadzenia Najświętszych Serc zamieszkali u ojców cystersów w Mogile, a studiowali u ojców dominikanów w Krakowie. W 1949 roku, gdy zgłosiła się większa liczba kandydatów, lecz bez matury, ojcowie postanowili pomóc im w uzupełnieniu średniego wykształcenia i otworzyli gimnazjum tylko dla klasy maturalnej, w której znalazło się 15 uczniów. Gimnazjum zostało zamknięte nakazem rządowym w 1952 roku zamykającym wszystkie szkoły średnie prowadzone przez zakony. Drugi nowicjat liczył już 15 nowicjuszy. Wobec niemożliwości opłacenia ich studiów, ojcowie otworzyli w 1951 roku w domu „Christus Rex” własne seminarium filozoficzno – teologiczne, zaś w 1956 roku przyłączyli się benedyktyni z Tyńca, przysyłając ośmiu kleryków i dwóch profesorów. Seminarium nie funkcjonowało długo, gdyż z powodu trudności kadrowych uległo rozwiązaniu.
W 1957 roku umarł na serce o. Jozafat Rytel, doktor teologii, a o. Ładysław Dudzikowski zapadł ciężko na zdrowiu. W tym samym roku przyjechał na stałe z Francji do Polski br. Benedykt Stępień, nieoceniony kucharz i ogrodnik w klasztorze. Ponieważ ojcowie benedyktyni nie mogli przysłać jeszcze drugiego profesora na pobyt stały, byliśmy zmuszeni przerwać prowadzenie własnego seminarium w nadziei, że z chwilą ukończenia przez niektórych ojców studiów na KUL-u dokona się z czasem jego ponownego otwarcia. Najpierw przerwano kurs teologii wysyłając kleryków w 1957 roku do seminarium ojców franciszkanów w Kłodzku; kurs filozofii trwał jeszcze do 1959 roku. W tym to roku nastąpiło podniesienie polskiej gałęzi Zgromadzenia do rangi wiceprowincji, a równocześnie o. Włodzimierz Zimoląg został zamianowany pierwszym przełożonym prowincjalnym. Superiorem domu „Christus Rex” został o. Tadeusz Wartałowicz, który był równocześnie proboszczem parafii w Gorzanowie, a do klasztoru dojeżdżał. Jego kadencja nie trwała długo, bo już w 1960 roku superiorem mianowano o. Hieronima Kaczmarka. I jego kadencja nie była dłuższa, bo trwała tylko rok czasu; w 1961 roku superiorem był już o. Alojzy Chojna, który wkrótce został prowincjałem.
Zgromadzenie Najświętszych Serc od samego początku napotykało na opór ze strony władz państwowych, chociaż ze strony Kościoła lokalnego cieszyło się pomocą i zaufaniem. Już w lipcu 1949 roku, kiedy to ojcowie prowadzili dom dziecka, władze chciały go upaństwowić, co równałoby się z zabraniem dużego domu. Zlikwidowano więc dom dziecka pod koniec tego roku, również z tej przyczyny, że niemożliwością byłoby materialne utrzymanie sierocińca i nowicjatu.
Nowe niebezpieczeństwo dla Zgromadzenia pojawiło się wiosną 1950 roku. Z Urzędu Wojewódzkiego z Wrocławia przyszło do władz powiatowych w Kłodzku poufne pismo nakazujące zlikwidowanie placówek sercanów w Sokołówce i jezuitów w Ścinawce i utworzenie tam PGR-ów. Ponieważ w Sokołówce ziemi uprawnej było niewiele i w dodatku nienajlepszej jakości, więc komisja orzekła, że na PGR się nie nadaje. Jezuici w Ścinawce nie uniknęli jednak upaństwowienia swej posiadłości.
Niebezpieczeństwo dla egzystencji Zgromadzenia nie zostało jednak definitywnie zażegnane, gdyż jesienią 1950 roku przyszedł nakaz przekazania domu zakonnego na dom dziecka dla dzieci upośledzonych, które dotychczas zamieszkiwały w Starym Wielisławiu. W tej sytuacji tylko natychmiastowy protest do władz świeckich i prośba o interwencję u ks. infułata Kazimierza Lagosza, wikariusza kapitulnego Archidiecezji Wrocławskiej, by ratować istniejącą parafię Chrystusa Króla, uchroniły klasztor od upaństwowienia. Niebezpieczeństwo minęło, ale pozostała stała obawa przed tym, co władze terenowe mogą wymyślić, aby upaństwowić klasztor i usnąć zakonników. Roztropność nakazywała szukać innego miejsca, gdzie w razie potrzeby można byłoby przenieść nowicjat. Dla tychże powodów zgodziliśmy się na przyjęcie parafii Mielnik nad Bugiem w diecezji drohiczyńskiej w 1950 roku.
Ponieważ w tym czasie nie było możliwości jakiegokolwiek wyjazdu za granicę, ani przyjazdu wyższych przełożonych do Polski, o. Włodzimierz poprosił ojca Generała o zezwolenie na zwrócenie się z prośbą do księdza Prymasa, aby wyznaczył Zgromadzeniu wizytatora. Do jego zadań należało przede wszystkim odpowiednie prawne zabezpieczenie Zgromadzenia w archidiecezji oraz dokonanie potrzebnych zmian personalnych. Ojciec generał wyraził zgodę i już we wrześniu 1961 roku ksiądz prymas Stefan Wyszyński wyznaczył wizytatora w osobie o. Stanisława Wójcika - redemptorysty. Zgromadzeniu potrzebna była wówczas parafia w mieście, gdzie mogliby pracować nowo wyświęceni ojcowie, gdyż wyjazd na misje był wtedy niemożliwy, a Zgromadzenie posiadało sporo kapłanów. Wizytator niestety nie zauważył potrzeby zabiegów o nową parafię miejską.
Dodajmy tu na marginesie, że wcześniej, w dniach 16-19 sierpnia 1959 r., sam ks. Prymas kard. Stefan Wyszyński był gościem klasztoru na Sokołówce, odpoczywając tutaj i modląc się wspólnie z ojcami i braćmi.
W wyniku wizytacji nastąpiła zmiana na stanowisku prowincjała i superiora domowego, gdyż ówczesny superior, o. Alojzy Chojna, został prowincjałem Zgromadzenia na okres 6 lat, natomiast na stanowisko superiora domu został powołany o. Maksymilian Taudul na trzy lata. W ten sposób zakończyła się czternastoletnia kadencja o. Włodzimierza Zimoląga, który do 1959 roku był superiorem, a później pierwszym prowincjałem. Nowo powstały zarząd miał przed sobą trudne zadanie; byli to ojcowie młodzi, liczący zaledwie kilka lat kapłaństwa i w ich rękach spoczął los młodej wiceprowincji polskiej. O. Maksymilian zabrał się zaraz do reorganizacji gospodarstwa i wybudował nowe zabudowania gospodarcze, do których plany zrobił o. Albert Pawlak, a także odnowił niektóre pokoje i korytarze w domu. Na skutek wielu nieporozumień między młodą radą a innymi braćmi, w lutym 1963 roku miała miejsce wizytacja abpa Bolesława Kominka – ordynariusza wrocławskiego, który starał się załagodzić zaistniałe konflikty. W tym też roku opuścił wiceprowincję polską o. Damian Barczyk, który przeniósł się do prowincji niemieckiej naszego Zgromadzenia.
W styczniu 1964 roku miała miejsce pierwsza wizytacja przełożonych wyższych Zgromadzenia w wiceprowincji polskiej. 21 stycznia tego roku przybył do Sokołówki o. generał Henryk Systermans, aby się zapoznać z sytuacją panującą w Polsce. Jego wizytacja trwała bardzo krótko, bo tylko do 29 stycznia, gdyż ostra zima zmusiła go do szybkiego opuszczenia granic Polski.
Pod koniec 1964 roku nastąpiła zmiana na stanowisku superiora domu i na miejsce o. Maksymiliana został zamianowany o. Ładysław Dudzikowski, a do pomocy, jako ekonom, został wyznaczony o. Bonawentura Goluch, zaś o. Maksymilian został katechetą w Gorzanowie. W czasie trwania kadencji nowego superiora poczyniono pewne zmiany w domu i tak: kaplicę domową, oratorium, która dotychczas znajdowała się na drugim piętrze dużego domu, przeniesiono na parter, gdzie znajduje się do dnia dzisiejszego. Dotychczas jedynym sposobem ogrzania domu było palenie w piecach w poszczególnych pokojach. W maju 1964 roku rozpoczęto zakładać centralne ogrzewanie. Prace ukończono pod koniec następnego roku.
21 sierpnia 1965 roku po raz drugi przyjeżdża do Polski o. generał Henryk Systermans, jednak tym razem jego wizyta była dłuższa, bo trwała do 5 września tegoż roku. Na początku następnego roku, to jest 9 stycznia 1966 roku zmarł o. Kazimierz Hołubicki – pierwszy nowicjusz z domu „Christus Rex” i pierwszy kapłan sercanin wyświęcony w Polsce; był proboszczem w Mielniku nad Bugiem i zmarł w szpitalu w Białymstoku na żółtaczkę. Natomiast 17 XI 1966 roku zmarł o. Tadeusz Wartałowicz – jeden z założycieli Zgromadzenia w Polsce.
Kadencja dotychczasowego prowincjała zakończyła się wraz z zamianowaniem nowego prowincjała przez o. generała Henryka Systermansa, który przebywał w Polsce w kwietniu 1968 roku z wizytacją, a który naszą dotychczasową wiceprowincję podniósł do wyższej rangi quasi-prowincji. Dzień przed zakończeniem wizytacji odbyła się rada quasi-prowincji polskiej, na której o. Augustyn Mioduski został zamianowany prowincjałem Zgromadzenia na 6 lat, zaś o. Alojzy Chojna – dotychczasowy prowincjał, został superiorem domu „Christus Rex”, a o. Marian Fromelc ekonomem. Na samym początku urzędowania spotkało ich smutne wydarzenie, bo już w trzy dni po nominacji umarł brat Leon Birkholtz, który 9 marca 1968 roku miał wypadek; jadąc motocyklem wpadł pod jadący z Kudowy do Polanicy mikrobus i doznał poważnych obrażeń. Po długich cierpieniach (ponad miesiąc czasu) zmarł 26 kwietnia 1968 roku w szpitalu w Kłodzku. Był to silny i zdrowy mężczyzna, który w 1926 roku na olimpiadzie w Amsterdamie zdobył brązowy medal w wioślarstwie. Nowy ekonom, o. Marian Fromelc, rozpoczął jeszcze w listopadzie 1968 roku budowę nowej obory, która dotychczas mieściła się w małym domu pod kaplicą parafialną, gdzie dziś znajduje się muzeum.
O. Alojzy Chojna nie piastował zbyt długo urzędu superiora, bo już w styczniu 1969 roku nowym superiorem został zamianowany o. Andrzej Grabowski, ale też tylko do sierpnia tegoż roku, gdyż złożył rezygnację, którą kapituła przyjęła i zamianowała na ten urząd o. Włodzimierza Zimoląga, z myślą, że przywróci on Zgromadzeniu właściwego ducha zakonnego, którego częściowo Zgromadzenie utraciło. Kapituła ta, obradująca od 4 do 7 sierpnia 1969 roku była pierwszą kapitułą quasi-prowincji polskiej i Zgromadzenie wiązało z nią wielkie nadzieje na poprawę stosunków panujących w klasztorze, gdyż po raz pierwszy sami członkowie Zgromadzenia mogli decydować o tym, jaki będzie ich los, a ponadto po raz pierwszy również bracia mogli być reprezentowani na kapitule, dotychczas bowiem tylko ojcowie posiadali ten przywilej. Opracowane też zostały pierwsze statuty dla quasi-prowincji polskiej.
W niedługim czasie, po objęciu urzędowania przez o. Włodzimierza, kolejna śmierć zasmuciła wszystkich, gdyż w październiku 1969 roku zmarł na serce w wieku 44 lat o. Albert Pawlak w Kętrzynie, gdzie pracował jako wikariusz w duszpasterstwie. Należy tutaj dodać, że w tym czasie wielu ojców pracowało jako wikariusze w różnych parafiach, nie tylko diecezji wrocławskiej, ale i w innych diecezjach Polski.
Kadencja o. Augustyna jako prowincjała miała trwać 6 lat, gdyż tak przewidywały konstytucje Zgromadzenia. Kiedy w czerwcu 1971 roku przybył do Polski nowy przełożony generalny, o. Jan Scheepens, by odbyć przepisaną prawem wizytację kanoniczną, wtedy o. Augustyn złożył rezygnację z urzędu prowincjała, nosząc się zamiarem wyjazdu na misje. Kapituła quasi-prowincjalna, której przewodniczył ojciec generał, przyjęła jego rezygnację i odtąd ustaliła dla terenu Polski kadencję prowincjała na trzy lata i wybrała nowego prowincjała, o. Pawła Molskiego.
Przełożonym domu w Sokołówce, a zarazem wikariuszem prowincjalnym, został o. Daniel Iwaniec, natomiast poprzedni przełożony, o. Włodzimierz Zimoląg, został przeniesiony na placówkę do Łodzi. W czasie trwania tej kadencji dokonano licznych zmian w klasztorze i tak: sześć dawnych salek zostało przebudowanych na 12 pokoi, w każdym pokoju założono umywalkę i doprowadzono ciepłą wodę. Refektarz został odnowiony, kupiono nowe stoły i krzesła, zainstalowano windę między kuchnią a refektarzem, odmalowane zostały korytarze i kuchnia. Rozpoczęto krycie dachu blachą i pokryto mały dom. Jako prezent od ojca generała Zgromadzenie otrzymało samochód typu „Warszawa”, który miał pseudonim „Zośka”. W tym też czasie dwaj ojcowie opuścili Zgromadzenie i przeszli do diecezji, byli to: o. Maksymilian Taudul i o. Wiktor Krukowski.
Nowy prowincjał organizował sympozja naukowe w klasztorze, na które przyjeżdżali księża profesorowie z ATK. Sympozja te ściągały do klasztoru wielu kapłanów diecezjalnych. Kadencja obecnego prowincjała nie trwała zbyt długo, gdyż na skutek wielu trudności w utrzymaniu jedności Zgromadzenia oraz nieumiejętnego gospodarowania finansowego, w czasie kapituły w 1973 roku, na której obecny był o. generał Jan Scheepens, o. Paweł Molski został zwolniony z urzędu prowincjała.
Na jego miejsce kapituła wybrała o. Jerzego Zimoląga, którego kadencja trwała do 1976 roku. W niedługim czasie po wyborze o. Jerzego na prowincjała został zwolniony z urzędu superiora o. Daniel Iwaniec, a na jego miejsce rada prowincjalna wybrała o. Eugeniusza Szkocnego. O. Paweł Molski i o. Daniel Iwaniec znaleźli pracę poza granicami kraju. Na początku 1974 roku wyjechał do RFN o. Daniel Iwaniec i tam w niedługim czasie porzucił, niestety, szeregi kapłańskie. Natomiast o. Paweł Molski jeszcze w lipcu 1973 roku wyjechał do Paryża, gdzie przebywał przez rok czasu, później pojechał do Wiednia, gdzie rozpoczął pracę duszpasterską.
Ponieważ po wyborze nowego prowincjała sytuacja w klasztorze niewiele się polepszyła, a w niektórych wypadkach jeszcze pogorszyła, dlatego, na skutek różnych nieporozumień, w czerwcu 1974 roku została zarządzona wizytacja z ramienia prymasa Polski, którą przeprowadził już po raz drugi w tym Zgromadzeniu ksiądz Stanisław Wójcik. W wyniku wizytacji Zgromadzenie otrzymało komisarza, którym był ks. Wawrzyniec Bochenek, salwatorianin. Został on zwolniony z tego obowiązku w lipcu 1976 roku.
Wielką stratą dla Zgromadzenia była śmierć br. Benedykta Stępnia, który zmarł nagle na serce 2 lipca 1972 roku. W 1974 roku Zgromadzenie utraciło o. Henryka Franciszka Hajdukiewicza, który w listopadzie tegoż roku przeszedł do diecezji. Z prac domowych w klasztorze trzeba wymienić, że dokończono krycie dachu blachą, które rozpoczął o. Daniel Iwaniec w 1970 roku, lecz z braku funduszy zdołał pokryć tylko mniejszy dom. Teraz o. Eugeniusz dokończył rozpoczęte dzieło, tak że na kapitułę wyborczą, która odbyła się 27 IV 1976 roku, dach na dużym budynku był już gotowy.
W czasie tej kapituły w obecności o. generała Jana Scheepensa został wybrany na stanowisko prowincjała o. Bonawentura Goluch, natomiast o. Jerzy (były prowincjał) został zamianowany proboszczem w Gryźlinach (diecezja warmińska). Superiorem ponownie został o. Eugeniusz Szkocny, który w dalszym ciągu przeprowadza w klasztorze pewne prace restauracyjne; pomalował nowo pokryte dachy, a następnie odnowił elewację zewnętrzną wszystkich budynków. Atmosfera w klasztorze zaczynała się powoli poprawiać.
W 1978 roku do nowicjatu wstąpiło 16 osób, czego od dawna w Zgromadzeniu nie było, a ojcowie franciszkanie, u których nasi klerycy wtedy studiowali, też mieli dużo powołań, tak, że nie mogli zapewnić mieszkania dla nowych kleryków sercańskich, dlatego nasi przełożeni zaczęli rozglądać się za jakimś seminarium, gdzie mogliby umieścić swoich kleryków. Dotychczas od czasu zamknięcia Seminarium Duchownego w Sokołówce w 1957 roku, klerycy sercańscy studiowali u ojców franciszkanów w Kłodzku..
W roku 1978 przełożeni zwrócili się do abpa wrocławskiego Henryka Gulbinowicza z prośbą, aby przyjął naszych kleryków do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Arcybiskup wyraził zgodę, lecz nie mógł zapewnić mieszkania. Zapadła więc decyzja, aby zakupić dom we Wrocławiu i utworzyć oddzielny dom studiów. Dzięki usilnym staraniom ówczesnego prowincjała o. Bonawentury Golucha i o. Mieczysława Rećko zakupiono jednorodzinny dom przy ulicy Snopkowej 5 z dość dużym ogrodem, na którym stała szklarnia. Wobec takiego biegu spraw nowicjusze klerycy, którzy ukończyli w 1979 roku nowicjat, zamieszkali w nowym domu we Wrocławiu, zaś klerycy, którzy już studiowali w Kłodzku, tam też dokończyli studia. Superiorem nowego domu został o. Mieczysław Rećko i on też został magistrem kleryków. Dom ten został erygowany w lipcu 1979 roku.
Na kapitule wyborczej 6 lipca 1979 roku prowincjałem wybrano ponownie o. Bonawenturę Golucha, a w domu „Christus Rex” został potwierdzony na trzecią kadencję o. Eugeniusz Szkocny na stanowisku przełożonego.
PIERWSZE ROZSZERZANIE SIĘ ZAANGAŻOWANIA DUSZPASTERSKIEGO
Siódmego października 1947 roku, dzięki księdzu Przybyle – Kanclerzowi Kurii, doczekaliśmy się erygowania parafii „Christus Rex” z kościołem filialnym w Starkowie. Z tego powodu ojcowie nie byli już tak wykorzystywani przez sąsiednich proboszczów do pomocy w innych parafiach i więcej czasu mogli poświęcić na życie wspólnotowe w klasztorze oraz w swojej parafii. Brak jednakże kapłanów był powodem, że administrator apostolski – ks. dr Karol Milik powierzył Zgromadzeniu dwie placówki duszpasterskie: w Starej Łomnicy (w 1948 roku) oraz w Gorzanowie (1950 rok). W 1953 roku parafie te zostały już oficjalnie
oddane Zgromadzeniu do obsługi.
Trudności personalne w obsadzeniu niektórych stanowisk duszpasterskich trwały do 1957 roku; w tym bowiem roku większa liczba kleryków otrzymała święcenia kapłańskie. Wtedy przełożeni zaczęli robić starania, aby otrzymać jakąś parafię w mieście. Nie udało się jednak uzyskać takiej parafii; wtedy to nawiązaliśmy kontakt z proboszczem parafii Gryźliny – ks. Jakubasą z diecezji warmińskiej, który w związku z planowanym wyjazdem za granicę poszukiwał zastępstwa do swojej parafii. Przełożeni wyrazili zgodę na zastępstwo, przejmując w ten sposób w 1958 roku administrację parafii Gryźliny – Orzechowo.
W tym samym czasie, to znaczy w 1959 roku, kuria wrocławska zaproponowała opiekę nad zabytkowymi kościołami w Krzeszowie, a mianowicie nad kościołem św. Józefa oraz Matki Bożej, wraz z przynależącymi do nich budynkami. Przed 1959 rokiem obydwa te obiekty sakralne należały do benedyktynów tynieckich. Podjęliśmy się tego zadania na ich propozycję, którą zaakceptowała Kuria we Wrocławiu. Pracowaliśmy tutaj tylko jeden rok, to jest do 1960 roku, kiedy to władze archidiecezji wrocławskiej oświadczyły, że z powodu niezatwierdzenia przez ówczesny Urząd do Spraw Wyznań zakonników do objęcia tej parafii, kuria jest zmuszona przeznaczyć do niej proboszcza diecezjalnego. W tej sytuacji opuściliśmy klasztor w Krzeszowie.
W lipcu 1966 roku zakupiono duży i piękny dom w Poznaniu (Poznań – Podolany) przy ulicy Gołębiej, który początkowo miał być domem mieszkalnym dla ojców pracujących w duszpasterstwie w Poznaniu; myślano zaś, by w przyszłości przenieść tam klerykat, by można było studiować w Poznaniu. Plany te jednak nie powiodły się, już w czerwcu 1968 roku, na skutek nieporozumień między ojcami pracującymi w Poznaniu, abp Antoni Baraniak zrezygnował z pracy sercanów w archidiecezji poznańskiej. Dlatego też ówczesny prowincjał, o. Augustyn Mioduski, sprzedał ten dom.
Pomagaliśmy też w pracy duszpasterskiej w parafii w Starym Wielisławiu, gdzie oficjalnie proboszczem był starszy już i schorowany ks. prałat Jan Karczewski. Po jego śmierci w 1970 roku prowadziliśmy jeszcze parafię przez rok czasu; w grudniu 1971 roku o. prowincjał Paweł Molski zwrócił się z prośbą do Kurii Wrocławskiej o przejęcie duszpasterstwa w Starym Wielisławiu przez archidiecezję. Kuria przydzieliła wówczas ks. Tadeusza Drozda jako proboszcza, ten jednak po roku pracy zrezygnował z parafii. Wtedy kuria ponownie zaproponowała nam objęcie tejże placówki „in perpetuum”, czyli przekazanie jej nam na własność. Ponieważ Zgromadzenie poza parafią „Christus Rex” nie miało żadnej innej parafii na własność (inne były tylko powierzone naszej posłudze), dlatego rada prowincjalna wyraziła zgodę na przyjęcie tej placówki. Pomimo tego, że kościół w tej parafii wymagał solidnego remontu, to jednak dzięki zaradności tamtejszych proboszczów, a przede wszystkim o. Włodzimierza Zimoląga, wszystkie obiekty kościelne zostały doprowadzone do bardzo dobrego stanu.
DZIAŁALNOŚĆ MISYJNA
Nasze Zgromadzenie od swych początków było nastawione również na misje zagraniczne, by na całym świecie krzewić miłość i kult Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Pierwsi Polacy misjonarze to:
– o. Jozafat Rytel, w Peru od 1935 r., które opuścił w 1948 r. i przybył do Polski, by wspierać nowo założone Zgromadzenie;
– o. Stanisław Boruta, który przybył na Tahiti w listopadzie 1936 roku i w 1937 r. został wysłany przez wikariusza apostolskiego na archipelag Gambier. W dwa lata później, czyli w 1939 roku udał się na wyspy Tuamotu, gdzie zginął na morzu w czasie sztormu w dniach 18 lub 19 stycznia 1941 roku w niewyjaśnionych okolicznościach, broniąc prawdopodobnie godności znieważonej kobiety.
– o. Stanisław Kasprzak, który po święceniach kapłańskich wyjechał na misje do Limy w Peru. Był tam prowincjałem, a później został dyrektorem gimnazjum prowadzonego przez sercanów.
Byli to pierwsi misjonarze Polacy, choć przynależeli do innych prowincji.
Z Polski pierwsi misjonarze należący do naszego Zgromadzenia wyjechali na misje dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku. Pierwszym sercaninem misjonarzem z Polski był o. Tomasz Czernicki. Po kilku latach pracy w kraju i studiach na ATK w Warszawie oraz za granicą, wyjechał na misje na Tahiti, gdzie przybył z początkiem stycznia 1972 roku i został wikariuszem przy katedrze Notre Dame w stolicy – Papeeté. Opuścił Tahiti w 1974 r. i później porzucił niestety nasze Zgromadzenie i szeregi kapłańskie. W niedługim czasie udał się także na Tahiti drugi Polak misjonarz – o. Augustyn Mioduski (+2005). Przybył na Tahiti we wrześniu 1972 roku, a od października 1973 roku do stycznia 1978 roku pracował w parafii św. Józefa w Faa na Tahiti. Poza pracą parafialną w Faa, uczył w szkołach podstawowych i średnich, ponadto pracował w miejscowym sądzie duchownym; miał również zleconą na szczeblu diecezjalnym troskę o powołania; w latach 1976 do 1978 pełnił również funkcję dyrektora ogniska imienia Jana XXIII dla chłopców przygotowujących się do matury i myślących o kapłaństwie. Z końcem stycznia 1978 roku wyjechał do Genewy na leczenie, a po dwóch latach wrócił do Ojczyzny.
Kiedy latem 1972 roku przybył do Polski o. Stanisław Kasprzak na krótki wypoczynek, zwrócił się do przełożonych z prośbą o misjonarzy dla Peru. Chęć wyjazdu na misje zgłosił o. Andrzej Grabowski. Do Peru dotarł w kwietniu 1973 roku, po pobycie w Hiszpanii w celu aklimatyzacji. Podjął pracę w Chaclacayo – miejscowości oddalonej o 30 km od Limy. Mimo trudności i małego zadowolenia z pracy misyjnej w Peru, w swych listach zachęcał o. Wojciecha Skulimowskiego, by jak najszybciej przyjechał, gdyż razem będzie im raźniej. Pod koniec lipca 1973 roku wyjechał więc z Polski kolejny misjonarz do pracy w Peru. Do Limy przybył w lipcu 1973 roku i razem z o. Andrzejem Grabowskim rozpoczął kurs języka hiszpańskiego. Po kilku miesiącach o. Wojciech Skulimowski – jako dotychczas najmłodszy misjonarz, bo wyświęcony w 1971 roku – otrzymał pracę w Ayaviri, gdzie został oficjalnie zatwierdzony na wikariusza w 1974 roku.
Kiedy w grudniu 1973 roku o. Jerzy Zimoląg – ówczesny prowincjał – pojechał na zjazd wyższych przełożonych do Meksyku, odwiedził ojców w Limie. Zapoznawszy się z tamtejszą sytuacją, zaproponował o. Andrzejowi Grabowskiemu powrót do kraju, gdzie, jego zdaniem, będzie bardziej przydatny dla Zgromadzenia, aniżeli w Limie. Pod koniec stycznia 1974 roku o. Andrzej powrócił do Polski. W Peru został o. Wojciech Skulimowski, który pracował tam do czerwca 1978 roku, potem wrócił do kraju.
Kolejna grupa misjonarzy zamierzających jechać na Tahiti opuściła kraj pod koniec września 1978 roku, udając się najpierw do Paryża, aby tam przez rok czasu przygotować się do przyszłej pracy misyjnej. Byli to: o. Stanisław Zaremba, wyświęcony w 1963 roku, o. Jozafat Szczepaniak, wyświęcony w 1975 roku oraz o. Jan Smaluch, wyświęcony w 1976 roku. Po pewnym jednak czasie okazało się, że wyjazd na Tahiti napotyka na duże trudności, lecz pojawiła się nowa możliwość wyjazdu na misje do Zairu (dziś: Demokratyczna Republika Konga). W połowie września 1979 roku ta trójka wyjechała na misje do Zairu, gdzie połączyła siły z ojcami z prowincji hiszpańskiej. W historii misji naszej prowincji polskiej był to bardzo ważne i mocno przeżywane wydarzenie. Poprzednie bowiem wyjazdy nie były bowiem w tak dużym stopniu dziełem całej Prowincji, lecz wynikały z zamiarów poszczególnych ojców. W tym jednak przypadku była to wola całej polskiej prowincji Zgromadzenia na czele z przełożonymi.
W roku 1979 podjęliśmy również oficjalne zaangażowanie w Niemczech w diecezji augsburskiej. O. Bonawentura Goluch jako prowincjał podpisał umowę miedzy Zgromadzeniem a diecezją. Pierwsi, którzy podjęli pracę duszpasterską w Niemczech, to: o. Paweł Molski, o. Jan Bloch i w następnym, 1980 r. o. Wojciech Skulimowski, , a następnie wielu innych. Do dziś jesteśmy tam czynnie zaangażowani, tak że największa ilość polskich sercanów pracuje poza granicami kraju właśnie w Niemczech. Tu należy wspomnieć, że w 2001 roku otrzymaliśmy parafię w Kempten po ojcach kapucynach z tą myślą, by mogło tam zamieszkać i tworzyć wspólnotę kilku zakonników.
Nowym dziełem, które nasze Zgromadzenie podjęło w 1986 r. po dłuższym zastanowieniu się i debatach, była praca w Norwegii. Stało się to na prośbę biskupa Oslo Gerarda Schwenzera, wywodzącego się z prowincji niemieckiej naszego Zgromadzenia, który wystosował w listopadzie 1983 r. specjalny list proszący o pomoc w duszpasterstwie w tym kraju. Ponieważ nie byliśmy w stanie w tym czasie wysłać zakonników bez uszczerbku dla pracy w Polsce, postanowiliśmy zrezygnować z odległej parafii Gryźliny – Orzechowo w diecezji warmińskiej. Pierwsi, którzy udali się do Norwegii w 1986 r., to: o. Gerard Filak, o. Stanisław Papciak i o. Janusz Fura.
NASI ŚWIĘCI WSPÓŁBRACIA
W 1989 roku uroczyście obchodziliśmy setną rocznicę śmierci o. Damiana de Veuster, Apostoła Trędowatych z wyspy Molokai na Hawajach. Ku czci tej wybitnej postaci miały miejsce w Belgii uroczyste obchody. Zorganizowaliśmy więc wspólny wyjazd autobusem do Belgii, by wielu z nas mogło wziąć w tym udział.
15 kwietnia, w sobotę, na stadionie Heysel, zamkniętym wówczas dla sportowych rozgrywek z powody żałoby po tragicznych wydarzeniach, odbył się wspaniały spektakl oraz następnie odprawiono Mszę św. W uroczystościach uczestniczył król i królowa Belgii, kardynałowie, biskupi, wielu zakonników i zakonnic, głównie z naszego Zgromadzenia, oraz bardzo wielu ludzi. Spektakl pantomimy, zaprezentowany przy akompaniamencie muzyki przez 1200 aktorów z wielu szkół tańca, przedstawiał biografię o. Damiana. Mszę św. koncelebrowali kard. Danneels, kard. Suenens, 21 biskupów i ponad 200 kapłanów.
Następny dzień, niedzielę 16 kwietnia 1989 r., przeżywaliśmy jako „Dzień Zgromadzenia”. W kościele św. Józefa zgromadziło się ponad 300 braci i sióstr na nabożeństwie modlitewnym. Następnie każdy otrzymał biały lub czerwony kwiatek i w takim orszaku udaliśmy się do krypty kościoła, gdzie od 1936 roku spoczywają doczesne szczątki o. Damiana. W Polsce uczciliśmy tę rocznicę Mszą św. w katedrze wrocławskiej w dniu 29 kwietnia 1989 roku, odprawionej pod przewodnictwem ks. kard. Henryka Gulbinowicza.
Wkrótce później mogliśmy cieszyć się faktem bliskiej beatyfikacji o. Damiana, która została zaplanowana na maj 1994 roku. Niestety, z powodu złamania stawu biodrowego przez Jana Pawła II, wszystkie terminy uległy przesunięciu. Uroczystość odbyła się rok później podczas wizyty papieża w Belgii, dnia 4 czerwca 1995 roku przy bazylice Serca Jezusowego na Koeckelbergu w Brukseli. Liturgiczne wspomnienie bł. o. Damiana wyznaczono na 10 maja, dzień przybycia na wyspę trędowatych – Molokai, gdyż dzień śmierci – 15 kwietnia (w 1889 roku był to Wielki Poniedziałek) najczęściej wypada w okolicy Wielkanocy i z tej racji nie mógłby być często obchodzony. W uroczystości uczestniczyła też Matka Teresa z Kalkuty, która również wystosowała pismo z prośbą o beatyfikację tej bliskiej jej sercu postaci. Podczas uroczystości wyeksponowano relikwiarz zawierający prawą rękę błogosławionego, która później została przekazana z powrotem na Wyspy Hawajskie, bowiem w 1936 szczątki zwłok o. Damiana przewieziono do Belgii.
Następnie, po spotkaniu z Episkopatem Belgii, Jan Paweł II spotkał się z naszym Zgromadzeniem w katedrze brukselskiej pod wezwaniem św. Michała i św. Guduli. Tam również zwrócił się po polsku do nas, przypominając, że Polacy również mają podobną postać, jezuitę o. Jana Beyzyma, który pracował pośród trędowatych na Madagaskarze i prosząc o modlitwę również w sprawie jego beatyfikacji. Można tu wspomnieć, że miała ona miejsce w sierpniu 2002 r., podczas papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny.
Jako nasze polskie dziękczynienie za beatyfikację o. Damiana, mieliśmy zamiar odprawić Mszę św. w kościele św. Krzyża w Warszawie transmitowaną przez radio. Ponieważ termin był już zarezerwowany na Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 22 maja 1994 roku, nie zrezygnowaliśmy z niego po przesunięciu beatyfikacji, lecz zamiast Mszy dziękczynnej za ogłoszenie błogosławionym, odprawiliśmy Mszę św. o charakterze informacyjnym o ojcu Damianie, której przewodniczył o. Henryk Dereń, ówczesny wikariusz prowincjalny, a kazanie wygłosił o. Marek Szymula. Msza święta dziękczynna za beatyfikację w ramach polskiej prowincji miała miejsce w pierwsze wspomnienie o. Damiana – 10 maja 1996 roku w Klasztorze Chrystusa Króla w Polanicy Zdroju.
Od 2006 roku mamy również drugiego błogosławionego z naszego Zgromadzenia zakonnego. Jest nim o. Eustachio van Lieshout, misjonarz z Holandii, który 18 lat przepracował na misjach w Brazylii. Gromadziły się wokół niego wielkie tłumy, gdyż otrzymał od Boga charyzmat uzdrawiania. Zmarł w 1943 roku w wieku 53 lat zaraziwszy się tyfusem od chorego, którego spowiadał. 15 czerwca 2006 roku, w dzień Bożego Ciała, został ogłoszony błogosławionym w Belo Horizonte, gdzie spędził swe ostatnie dni życia. Jego wspomnienie obchodzimy 30 kwietnia, w dzień odejścia do Pana. Uroczysta Msza św. dziękczynna za beatyfikację o. Eustachio została odprawiona pod przewodnictwem ks. bpa Ignacego Deca, biskupa świdnickiego, dnia 26 listopada 2006 roku w Klasztorze Chrystusa Króla w Polanicy Zdroju.
WSPÓLNOTA MIĘDZYNARODOWA
Samo bycie chrześcijaninem zakłada otwarcie się na innych ludzi, jako naszych bliźnich, bez względu na kolor skóry, narodowość i inne cechy drugorzędne. Tym bardziej dotyczy to zakonników, dla których istnienie różnorodności kultur i narodów stanowi z jednej strony świadectwo i motyw do uwielbienia Boga za Jego nieogarnioną potęgę stwórczą, a z drugiej – stanowi wyzwanie do przezwyciężania własnej jednostronności i otwarcia się na wszystko, co dobre u innych. Istnieje też inna zależność, mianowicie, właściwe poznawanie obcych nam narodów i kultur, oznacza też coraz lepsze poznawanie siebie i zrozumienie wielkości i wspaniałości orędzia Ewangelii, które jest ponad wszystko, co może wymyślić człowiek.
W czasach ideowego socjalizmu w Polsce kontakt z innymi naszymi wspólnotami był ograniczony. Sytuacja poprawiła się nieco po przełomie początku lat siedemdziesiątych. Wtedy rozpoczęliśmy bardziej intensywną działalność misyjną, która była cechą charakterystyczną od samych początków naszego Zgromadzenia. W późniejszym czasie ta międzynarodowość stawała się jeszcze bardziej widoczna. W latach osiemdziesiątych, a tym bardziej po ustrojowej zmianie z 1989 roku, wielu współbraci z innych prowincji odwiedzało nas w Polsce, zwiedzając przy tym różne charakterystyczne miejsca naszej Ojczyzny.
Jak wyżej wspomniano pierwszą wizytą wyższych przełożonych była wizytacja w 1964, 1965 i w 1968 roku o. Generała Henryka Systermansa. Potem, w 1971, 1973 i 1976 roku, odwiedzał Polskę ówczesny generał Zgromadzenia o. Jan Scheepens będąc obecny na naszych kapitułach prowincjalnych. W 1982 roku przybył tydzień po zakończeniu naszej kapituły prowincjalnej, z przyczyny trudności otrzymania wizy do Polski. Potwierdził wtedy wybór nowego prowincjała, o. Mieczysława Rećko, który przez trzy kadencje z rzędu (9 lat) sprawował ten urząd.
Z kolei następny generał, o. Patrick Bradley gościł u nas w 1986 roku. Miała wtedy miejsce Konferencja Kontynentalna Europy we Wrocławiu pod jego przewodnictwem. Obecni byli wszyscy prowincjałowie z Europy. Następny raz o. Generał odwiedził Polskę w 1990 r., kiedy to dokonał obłóczyn siedmiu nowicjuszy i potem jeszcze w 1994 roku. Kolejny o. Generał o. Enrique Losada był w Polsce w 1997, potem w 2000 i…
Jeśli chodzi o wizytacje generalne, czyli z Zarządu Generalnego Zgromadzenia, to poza wcześniej wymienionymi były następujące: W 1989 r. wizytatorami byli: o. Mario Illanes i o. Bill Heffron, w 1997 r.: (….znaleźć nazwiska) i w 2003 jeden radny generalny: o. Alphonse Fraboulet, gdyż drugi wyznaczony nie mógł przybyć z przyczyn zdrowotnych.
W 1986 roku miało miejsce w Polanicy Zdroju Spotkanie Formatorów Europy SSCC, które raz jeszcze odbyło się we Wrocławiu w 1990 roku.
Największe zebranie zakonników z zagranicy miało miejsce w 1997 roku (31.05 do 4.06). Była to Międzyprowincjalna Konferencja Europejska, w której brali udział przełożeni prowincjalni i regionalni Europy oraz ekonomowie prowincjalni. Głównym tematem spotkań były problemy restrukturyzacji, duszpasterstwa powołań, formacji początkowej i stałej oraz system finansowy Zgromadzenia i prowincji.
Co do wspomnianej restrukturyzacji, od 1996 roku, kiedy to pojawiły się pierwsze jej plany, napotykała i napotyka nadal na trudności. Polska prowincja wraz z prowincją Belgii Południowej i Niemiec miała stanowić jedną tzw. Konfigurację. Nie tylko z przyczyn językowych, ale również odległości, wieku wielu współbraci i kulturowej odmienności stała się tylko pobożnym życzeniem.
W tym samym 1997 roku miała również miejsce wizytacja generalna (6.09 do 7.10) naszej Polskiej Prowincji, połączona z obchodami podwójnej rocznicy: 50-lecia obecności Zgromadzenia SSCC w Polsce oraz 70 rocznicy przybycia ojców niemieckich do Falkenhein (Sokołówka). Główne uroczystości odbyły się 11 września w Polanicy Zdroju – Sokołówce. Uroczystościom przewodził o. generał Enrique Losada, biorący także udział w drugiej turze naszej kapituły prowincjalnej. Okolicznościową prezentację z przeźroczami o historii Zgromadzenia przeprowadził o. Friedhelm Geller. Byli również goście z Niemiec, w tym również kilku żyjących jeszcze wychowanków przedwojennego Małego Seminarium w Falkenhein (Sokołówce).
W 1999 roku kolejne Spotkanie Młodych SSCC odbyło się tym razem w Polsce w klasztorze Christus Rex. Również ten klasztor obrali sobie za miejsce spotkania w 2000 roku bracia i siostry z Europy, będący na ślubach czasowych.
ŻYCIE, TO CIĄGŁE ZMIANY I NOWE WYZWANIA
Pod koniec lat 70-tych staraliśmy się o pozwolenie budowy nowej świątyni na terenie Polanicy Zdroju, gdyż mała kaplica św. Antoniego nie mogła wystarczyć do zaspokojenia wzrastających potrzeb duszpasterskich. Ówczesny prowincjał o. Bonawentura Goluch dał propozycję, by nowa świątynia nosiła wezwanie Królowej Pokoju, gdyż u góry na Sokołówce nasz klasztor macierzysty nosi wezwanie Chrystusa Króla, na dole więc może powstać kościół Królowej Pokoju, czczonej pod takim wezwaniem od samych początków Zgromadzenia. Propozycję przyjęto. 31 marca 1980 r. wojewoda wałbrzyski Antoni Trymbulak zezwolił na budowę nowej świątyni. Swoje pole jako teren pod nowy kościół ofiarowali państwo Maria i Karol Lacroix. W 1982 r. nastąpiło poświęcenie terenu budowy. Uczynił to ówczesny biskup pomocniczy diecezji wrocławskiej – Tadeusz Rybak. W 1983 r. Jan Paweł II poświęcił kamień węgielny w czasie Mszy św. we Wrocławiu na Partynicach, wraz z kilku innymi kamieniami węgielnymi pod budowę nowych świątyń na Dolnym Śląsku. W 1984 r. kard. Henryk Gulbinowicz dokonał aktu wmurowania kamienia węgielnego. Budowę prowadzili od początku: o. Henryk Dereń i br. Ireneusz Matysiak, którzy razem z o. Bonawenturą Goluchem od 1985 r. już na stałe zamieszkali przy powstającym kościele. 25 grudnia 1989 r. odprawiono pierwszą Mszę św. – Pasterkę. Poświęcenie kościoła miało miejsce w czerwcu 1992 r. przez bpa Józefa Pazdura. Oficjalnie nowa parafia została erygowana 8 grudnia 1992 roku. Pierwszym proboszczem został o. Henryk Dereń. W 1998 r. miało miejsce poświęcenie dzwonów o imionach: „Chrystus” i „Maryja” przez kard. Henryka Gulbinowicza.
W 1988 r. nabyliśmy dom w Łomiankach pod Warszawą z tym zamiarem, by mógł służyć współbraciom podejmującym dalsze studia na ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej (dziś Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego – UKSW). Najpierw jego przełożonym został o. Kazimierz Papciak, który mieszkał tam do 1999 r. W 1992 r. uzyskał na tej uczelni tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie socjologii. Następnym przełożonym od 1995 roku był o. Zdzisław Świniarski, a od 2000 roku o. Jan Forma, który tu przeniósł Prowincjalat. W 2004 roku dom ten został sprzedany i nabyto nowy i większy w Kiełpinie, nieco dalej w Kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie przeniósł się także prowincjał.
Należy też wspomnieć o naszym zaangażowaniu na Ukrainie. W marcu 1990 roku na dwa miesiące wyjechał do Lwowa, miasta w którym się urodził, o. Jozafat Szczepaniak. Msze św. chodził odprawiać do katedry lwowskiej, gdzie rektorem był franciszkanin o. Rafał Kiernicki, późniejszy biskup. Ten zaangażował o. Jozafata do pomocy w sąsiednich parafiach, aż wreszcie wystąpił do naszej prowincji Zgromadzenia proponując zaangażowanie o. Jozafata na Ukrainie, gdzie w diecezji lwowskiej było wówczas sześciu kapłanów. Ówczesny prowincjał o. Mieczysław Rećko dekretem z dnia 6 września 1990 roku pozwolił na to. Zaraz potem o. Jozafat wraz z br. Wojciechem Kacprzakiem wyjechał na placówkę w Gródku Jagiellońskim (dziś Horodok). Od roku następnego pracował jako proboszcz w parafii Janów Lwowski (dziś Iwano-Frankowsk), obsługując też Powitno i Domażyr oraz Wolę Gnojnicką. W grudniu 1990 r. dołączył do pracujących na Ukrainie o. Marian Fromelc, pracując najpierw w Jaworowie, a potem w Mostach Wielkich, mając do obsługi również Nyzy i Miżericze oraz Czerwonograd. W 1992 roku wyjechał też na Ukrainę o. Dariusz Warchoł pracując w Jaworowie po o. Marianie, obsługując jednocześnie Wolę Gnojnicką i Krakowiec. W związku ze stanowiskiem władz politycznych Obwodu Lwowskiego, które nie wyraziły zgody na przedłużenie pracy duszpasterskiej, kolejno wracali do Polski: o. Jozafat w 1996 r. o. Dariusz w 1998 r., i o. Marian w 1999 roku.
(Tu wspomnieć o o. Janie Dziadkiewiczu, na Ukrainie chyba od 1999 r. w diecezji Kamieniec Podolski)
Praca na Ukrainie odbywała się w trudnych warunkach materialnych i duchowych tamtejszego społeczeństwa, tak bardzo doświadczonego totalitarnym systemem politycznym walczącym z religią, a w szczególności z katolicką. Do podstawowych zadań, oprócz oczywistej troski o budowanie miejscowej wspólnoty wierzących, należało przede wszystkim odbudowywanie zniszczonych świątyń, odnowa tego, co jeszcze zdołało się zachować, zdobywanie podstawowego wyposażenia kościołów, również dzwonów, i budowa nowych miejsc kultu, czym nasi współbracia zasłużyli na podziękowania ze strony kurii lwowskiej.
W 1996 roku postanowiliśmy na okres 10 lat podjąć pracę w Gładyszowie w diecezji rzeszowskiej. Placówka ta była w zamiarze również miejscem prowadzenia rekolekcji dla młodzieży, co funkcjonowało dość dobrze. Przez pewien czas (1996-1998) był tu też dom nowicjatu. Pod koniec jednak tego okresu okazało się, że dłuższe zaangażowanie nie będzie możliwe, a to z powodu zbytniej odległości od innych placówek sercańskich. Dlatego po wygaśnięciu mowy oddaliśmy tę parafię z powrotem diecezji.
W 1999 r. przyjęliśmy również parafię w diecezji kaliskiej – Cieszęcin, która jest diecezjalnym sanktuarium św. Wojciecha.
Duże zmiany w prowincji nastały od roku jubileuszowego 2000. Wtedy właśnie otrzymaliśmy od ks. kard. Henryka Gulbinowicza do obsługi parafię NMP Wspomożenia Wiernych we Wrocławiu – Księże Małe. Stało się to dzięki staraniom o. Mieczysława Rećko, prowincjała, który po skończonej kadencji prowincjała w tym właśnie roku, został tu pierwszym proboszczem sercańskim. Również wielu ojców zmieniło w tym roku swe placówki. Prowincjalat został przeniesiony do Łomianek, a w 2004, po sprzedaniu domu, do Kiełpina. W 2004 r. również Dom Studiów dla kleryków został przeniesiony na ul. Kasprowicza we Wrocławiu. Odtąd klerycy nasi studiują u ojców franciszkanów, mających swe wyższe seminarium przy tej samej ulicy.
Posiadamy w Polsce również Sodalicję Najświętszych Serc, wspierającą nas modlitwą i ofiarami w naszym powołaniu i misji. Wiele osób niegdyś włączył do niej z Lubawki o. Piotr Lach, gdzie w latach 1977-78 pomagał w duszpasterstwie, a następnie o. Józef Kuciński, który jako przełożony klasztoru Christus Rex i opiekun Sodalicji, wiele razy udawał się na rekolekcje na Górny Śląsk i dzięki jego apostolstwu główny trzon sodalicji pochodzi właśnie stamtąd.
Ponieważ przyszłością każdej wspólnoty są młodzi, dlatego ze szczególną uwagą staramy się o włączanie młodzieży żyjącej w świecie do życia duchem naszego instytutu zakonnego. Uwieńczeniem tej pracy stało się przyjęcie pierwszych osób w poczet Młodzieży Najświętszych Serc, które miało miejsce 4 maja 1997 r. w kaplicy bł. Damiana w kościele Królowej Pokoju w Polanicy Zdroju.
NASZE JUBILEUSZE
Wielkim wydarzeniem w prowincji było 50-lecie ślubów zakonnych o. Włodzimierza Zimoląga. Uroczystość odbyła się w klasztorze Chrystusa Króla 8 września 1986 r., przy tej okazji również czterech nowicjuszy złożyło swe pierwsze śluby zakonne. Natomiast w 1992 r. cieszyliśmy się złotym jubileuszem jego święceń kapłańskich.
5 listopada 1999 r. w naszym wrocławskim domu przy ul. Snopkowej miała miejsce uroczystość dziękczynienia w 20. rocznicę przeniesienia i afiliacji naszego seminarium zakonnego do Papieskiego Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu. Mszy św. przewodniczył ks. kard. Henryk Gulbinowicz, obecni też byli: bp. Jan Tyrawa i bp. Edward Janiak, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego – ks. prof. Ignacy Dec oraz rektor seminarium ks. dr Marian Biskup, a także wielu innych dostojnych gości.
Bardzo wielkim wydarzeniem, ale już na skalę międzynarodową, był u nas rok 2000 z racji jubileuszu 200-lecia powstania Zgromadzenia. Fala uroczystych obchodów miała miejsce w każdej prowincji z osobna. W naszej uczyniliśmy to w październiku podczas kapituły prowincjalnej. Uwieńczeniem tych obchodów była prywatna audiencja u papieża Jana Pawła II w dzień 21.09.2000 r., dla delegatów braci i sióstr z wszystkich prowincji, biorących udział w Kapitułach Generalnych. Ojciec święty skierował z tej okazji przesłanie do całej Rodziny Sercańskiej na świecie. Podkreślił w nim ducha misyjnego obecnego od początku w Zgromadzeniu, wymieniając o. Damiana de Veuster i o. Eustachio van Lieshouta, jako przykłady tej aktywności. Nawiązał też do ducha kontemplacji, gdyż misja nasza „domaga się zażyłego zjednoczenia